Od źródeł do wykonania i noszenia płaszcza chłopskiego
dwugłowego z wielkopolskiej księgi cechowej z 1593
roku.
Odtwórstwo warstw niższych z wieku XVI i XVII
nastręcza wiele więcej kłopotu niż wykonanie wiernych kopii
przedmiotów dobrze znanych, zachowanych i opisanych, bo należących
niegdyś do osób znaczących. Pamiątki tekstylne dotyczące warstw
niższych rzadko się zachowały, bo nie stawały się przedmiotem
sentymentu następnych pokoleń, lecz miały wymiar głównie
praktyczny. Tą swoją opinią chciałem zwrócić uwagę na fakt, iż
podstawową trudnością jest dla mnie wątła ilość źródeł dot.
wykonania płaszcza chłopskiego. Ale od czego mamy fanpage ‘Projekt
Chłop’ czy ‘Szlafroków rozmowy’.
Temat
płaszcza był już na fanpagu Projekt Chłop poruszany, np w 2015
roku gdy zestawiono wykrój “kaptura chłopskiego” z innymi
ciekawymi grafikami: “W księdze krawieckiej
z XVII w znajdujemy ciekawy wykrój chłopskiego kaptura. Ma on
swoisty garb na plecach. W dziele Haura z 1693 r znajdujemy rycinę
przedstawiającą chłopa w kapturze z takim właśnie dziwnym
garbem. Co ciekawe rycina to kopia ryciny z dzieła Piotra
Crescentyna z 1571.”
Warto też zapoznać się z poniższymi linkami dotyczącymi historii cechu krawieckiego z Chwaliszewa, skąd pochodzi omawiany wykrój kaptura:
https://wbc.macbre.net/document/5735/bractwo-krawieckie-chwaliszewskie.html
https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/show-content/publication/edition/159363?id=159363
Z
tego, co mamy dostępne na stan wiedzy na dziś, warto przytoczyć
obszernie opisane hasło ‘Opończa’, z Encyklopedii Staropolskiej
(wyd. 1900-1903): “Opończa.
Płaszcz od deszczu, kopieniak. Orjentalista Muchliński twierdzi, że
Turcy (którzy na oznaczenie płaszcza mają swój wyraz jahrmurłuk)
pożyczyli od Polaków i Ukraińców drugą nazwę przerobioną
podług siebie na japondża,
przyczem twierdzi o słowiańskości źródłosłowu wyrazów: opona,
oponka, oponeczka. Łuk. Gołębiowski uważa opończę za starożytny
ubiór polski a obok tego pisze: Opończy, chroniących od zimna lub
słoty, rodzaje te upatrujemy: brandebury, burki (były w XVII w.
chwalone szczekockie t. j. w Szczekocinach robione), czuje albo
czujki, jamurlachy, kopieniaki, mantele, ormentle, płaszcze i
właściwe opończe. Szlachta nosiła opończe karmazynowe
adamaszkiem lub atłasem błękitnym podszyte, kroju takiego, jak
kiereje, z przydanym kapturem do nakrywania głowy w czasie deszczu.
W opończy kroju pierwotnego, bez stanu, chociażby karmazynowej,
wejść do pokoju było nieobyczajnie, ale gdy nastały opończe
wcinane i atłasem błękitnym podbijane, można było. Takich
opończy, jako z przedniego sukna francuskiego robionych, nie nosił
lud prosty, tylko możni a najwięcej dworzanie. Starowolski mniema,
że opończę przyjęli Polacy od Tatarów po bitwie wygranej r.
1512. Mamy stare przysłowia: 1) Choć słońce gorące, bierz w
drogę opończę; 2) Patrz na słońce, kładź opończę; Rysiński
przytacza dwa przysłowia: 3) Opończa ode dżdża i 4) Gdy jedziesz
w drogę ano piecze słońce, nie chroń się dla dżdża wziąć
sobie opończę.”
Z opisu można dedukować, że warstwy
niższe, uboższe korzystały z praktycznych okryć wierzchnich, ale
w kroju prostym i o tkaninie mniej szlachetnej w odróżnieniu od
zamożnych mieszkańców Rzeczpospolitej.
Potwierdzenie
powyższych tez znajdziemy w opracowaniu koniecznym do zapoznania -
rozdział: “POLSKA OPOŃCZA Z KAPTUREM SZCZĘŚĆ BOŻE I UKRAIŃSKA
OPOŃCZA Z BOHORODYCEJU” z publikacji Aleksandra Błachowskiego
“Ubiór i krajobraz kulturowy polski i ukrainy zachodniej w
ikonografii J.Głogowskiego i K.W.Kielisińskiego”.
Nie
zamierzam streszczać jej zawartości w tym miejscu, ale konkluzje
moje są takie, że płaszcz chłopski powinien wykonany być z wełny
wytrzymałej, trwałej, z podszewką, która będzie delikatniejsza
dla ciała i zapewni dodatkową ochronę od zimna. A ilość
materiału przewidziana na wykonanie takiego płaszcza to pięć
łokci (przyjmując łokieć staropolski na 59,6 cm daje nam to
prawie 3 mb materiału o szerokości beli).
Mamy
więc do wykonania płaszcz wg. wykroju:
Wiemy,
że potrzebujemy tkaniny w ilości 3 mb o szerokości nie
przekraczającej metra.
Moim celem stało się
odwzorowanie wykroju pod własną posturę tak, by był bardzo
praktyczny w każdych warunkach atmosferycznych oraz dawał swobodę
ruchów.
Znalazłem w szafie miłą wełnę w wymiarach
około 1,4 m x 3 m, na której postanowiłem przetestować tenże
wykrój (mamy tu do czynienia ze współczesną szerokością belki
materiału:
I
po wycięciu (kot dla skali):
Po
zszyciu, lecz przed rozprasowaniem szwów prezentował się
tak:
Okazał
się zbyt mały. Długość powodowała, że stał się mało
praktyczny dla mnie. Podzielę się zdjęciami gdy nowy właściciel
założy ten płaszcz.
Przyszedł zatem czas na szycie
“właściwej wersji”.
Znalazłem wełnę o ładnym
splocie, nitce i kolorze. Ciężki w prasowaniu i pachnący piwnicą
- bo pochodzący sprzed kilku dekad....
Postanowiłem
podzielić materiał w taki sposób by odpowiadał szerokości belki
poniżej 1 metra.
Profesjonalnie wykonany rysunek pomógł mi w
rozplanowaniu podziału tkaniny:
Taki
układ miał zapewnić, by na najbardziej istotnych częściach
płaszcza szwów było jak najmniej.
I oto porównanie do
wersji poprzedniej, kształt samych kapturów nie zmienił się:
Po
zszyciu części wyznaczyłem miejsce rozcięcia na ręce - widzimy
tu inny kąt niż wg. projektu. Jest to świadoma decyzja, bo jest to
wersja dużo dłuższa niż wynika z wykroju. Materiał z przodu
płaszcza ma zasłaniać nasze ciało nawet gdy będziemy
gestykulować jak nasi włoscy przyjaciele, także nie może być
zbyt wąski po zszyciu.
Ci
z Was, którzy mają bystry wzrok na pewno zauważyli na wykroju dwie
kropki.
Zidentyfikowane zostały jako otwory do przeplatania
rzemienia bądź tasiemki (najważniejsze żeby nie był to nylonowy
sznurek od snopowiązałki tak powszechny w chłopskim obejściu).
Związanie płaszcza w tymże miejscu pozwoli nam wydzielenie otworów
na ręce, umożliwi swobodne ruchy oraz spowoduje, że poły płaszcza
lepiej będą na siebie zachodzić. Gdybym szył drugi raz, użyłbym
nici lnianej woskowanej ale o barwie mniej agresywnej i taką Wam też
polecam w tym wypadku.
W
międzyczasie płaszcz zyskał podszewkę z niezbyt gęsto tkanej
wełny z dwóch włóczek o różnych barwach. Wg. mojej wiedzy
sposób barwienia tkanin i nitek zmienia się na przestrzeni wieków.
Najogólniej należy przyjąć, że tkaniny farbowane w całości
wypierają w ciągu wieku XVI tkaniny tkane z barwionych włóczek.
Tkaniny z nitek wielobarwnych pozostają popularne na terenach
wiejskich gdzie, wyplata się je głównie na własne potrzeby.
Całość po zszyciu została przetestowana w różnych
warunkach atmosferycznych.
Sprawdza się zimą przy opadach
śniegu i na dużym mrozie. Wiatr nie jest straszny podczas wędrówek.
Deszcz z wiosennej burzy również nie czyni szkody. Idealnie
sprawdza się na warcie i podczas snu. Może służyć jako koc. Przy
dobrym ułożeniu zmieszczą się pod nim dwie osoby.
Ogólnie
polecam wszystkim, którzy cenią sobie praktyczne
rozwiązania.
Dla
tych, którzy dotrwali do tego momentu podpowiem, że ten drugi
kaptur służy do tego, by założyć go na czubek głowy. Wtedy
uzyskujemy przed sobą ‘komin’ do oddychania oraz obserwacji
przestrzeni bezpośrednio przed swoimi nogami. Ma to zastosowanie gdy
poruszamy się podczas śnieżycy albo ulewy. Jest też niezwykle
wygodne gdy chcemy obronić się przed komarami podczas snu.
Proporcje kapturów należy dobrać indywidualnie do wielkości
własnej głowy. Otwór przeznaczony na twarz nie powinien być dużo
większy niż taki, który pozwoli opuścić kaptur na plecy, gdy
chcemy odkryć głowę całkowicie bez zdejmowania płaszcza.
Dopuszczam myśl, że taki kaptur mógł być tak dopasowany do
twarzy by nie było to możliwe - przy długiej konstrukcji wydaje
się to bardzo niepraktycznym rozwiązaniem.
Adam Gozdalik
Na zdjęciach Adam Gozdalik, Michał Filant, Patryk Pokorski